Zmartwychwstanie Zmartwychwstanie... kto właściwie jest w stanie zrozumieć, czym jest zmartwychwstanie? Zmarły ma znowu stać się żywy - mój rozum nie może przystać na coś takiego, poddaje się. A skoro już jestem tak skłonny do wyznań, to dopowiem, że miłości również nie jestem w stanie zrozumieć. Mogę się cieszyć, i to bardzo, z tego, że jest i że jej doświadczam. Ale zrozumieć? Tak wielu już się rozczarowało miłością, ale mimo to znowu pokochali. Kochający kłócą się, zrywają ze sobą, a nawet odchodzą od siebie... później jednak znowu się godzą albo po kilku dniach czy miesiącach znajdują nowych partnerów i na nowo zaczynają kochać i żyć. Niekiedy zaś wydaje się, że już wszystko skończone, ale nagle dochodzi do pojednania... Nad grobem ukochanej osoby myśli się: wszystko się skończyło; raz na zawsze. Ale znowu pojawia się ktoś, kto ukazuje nową drogę. Wszystko to bardzo piękne, ale jak zrozumieć miłość? Nie, miłości nie sposób zrozumieć. Tak samo jak nie można zrozumieć zmartwychwstania. Prawdopodobnie są takie same. Bóg po prostu zaczyna od nowa. Ze mną, z Jezusem, ze światem. Prawdopodobnie dzieje się to tak. Nie muszę niczego rozumieć. Nie muszę wiedzieć, jak zmarły wychodzi z grobu i znowu zasiada do stołu ze swoimi przyjaciółmi, je i pije. Nie muszę wiedzieć, jak Bóg to wszystko uczynił. Bóg to po prostu sprawił. Kropka. Koniec. Bóg stworzył też miłość. Ona wciąż żyje. Chociaż umarła już wiele tysięcy razy i tysiące razy została przez nas pogrzebana. Żyje nadal, zawsze świeża i żywa, jakby zrodziła się dopiero dziś. Bóg po prostu zaczyna od nowa. I wtedy w Jerozolimie w poranek wielkanocny i dzisiaj każdego dnia z tobą i ze mną. Miłość nie umiera. A jeśli nawet umiera, to znowu budzi się do życia. Całkiem gdzie indziej. I zupełnie inaczej. Miłości nie można pogrzebać na zbyt długo. Nawet jeśli się pogrzebie, to nagle znowu jest przy mnie, rozjaśnia moje małe życie. Całkiem niespodziewanie. Jakby ją zesłało niebo. Nie muszę Boga rozumieć. Bóg jedynie wie, jak to wszystko sprawił, że uczniowie głośno krzyczeli: Jezus żyje! Ważniejsze jest to, że to Jego uczniowie znowu ożyli. Powstali ze swego smutku. Głośno się śmiali, obejmowali, jedli i pili... Michael Becker Parafianin Nr 15 (383) rok IX 12 kwietnia 2009 rok. Czym właściwie jest zmartwychwstanie? Chrześcijanie wierzą w zmartwychwstanie umarłych. Zmartwychwstanie oznacza wielką nadzieję, obietnicę, która może zmienić całe życie, która może nadać życiu sens, kazać zaangażować się na rzecz sprawiedliwości tam, gdzie panują jeszcze bardzo złe warunki społeczno-gospodarcze, i budzić ufność, że wszystko jest możliwe. Zmartwychwstanie może być źle zrozumiane i może kojarzyć się z wyobrażeniem o ponownym zaistnieniu w tym świecie. Nic jednak nie może odebrać śmierci ostatecznego i dramatycznego charakteru. Śmierć jest nieusuwalną cezurą - nieuniknioną i nieodwracalną. Śmierć jest ostatecznym końcem ziemskiej egzystencji, ale zarazem przejściem do nowej, innej rzeczywistości. Zmartwychwstanie oznacza wejście do tej nowej rzeczywistości. Zamiast o zmartwychwstaniu możemy mówić też o dopełnieniu. Dopełnienie kieruje nasze spojrzenie na to, że nasze życie wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Nawet spełnione i udane życie podlega skończoności, ograniczeniu w czasie i przestrzeni. Ludzie tęsknią za wyzwoleniem z tej ograniczoności, za nową rzeczywistością, która uzdrawia człowieka z tej tęsknoty i wyzwoli od tego, co go dręczy i przeszkadza mu być naprawdę człowiekiem: od chorób; od mocy, które go zwodzą i czynią nieludzkim; od braku odwagi; od niezdolności do zaangażowania się, w ogóle od dręczącej troski o jutro; od wszelkiego rodzaju pożegnań. Jezus przemawiając do sobie współczesnych, posługiwał się łatwo zrozumiałym obrazem - mówił o królestwie niebieskim, które oznacza radość, wspólnotę, dzielenie się, bycie sytym. Zmartwychwstanie w królestwie niebieskim oznacza ostateczne zniesienie tego wszystkiego, co nas ogranicza: nieskończoność zamiast skończoności, wspólnota zamiast osamotnienia, spełnienie zamiast rozczarowania, miłość i opieka zamiast odrzucenia i izolacji. Zmartwychwstanie i dopełnienie nie oznaczają, że tak czy owak wszystko będzie dobrze, że czyny i wydarzenia naszego życia nie mają żadnego znaczenia, że możemy wyrzec się odpowiedzialności. Odpowiedzialność pozostanie, bo nie chcemy nie być ludźmi. Nikt tego nie chce. Nie chce też Bóg. Zmartwychwstanie jako dopełnienie jest jednak nadzieją i obietnicą, że u Boga zostanie zbawione wszystko, co jest dalekiego od zbawienia. Andreas Bolha Parafianin Nr 15 (383) rok IX 12 kwietnia 2009 rok. OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE
|
Polecamy nasze parafialne strony internetowe: |
"PARAFIANIN"
Niniejsza Gazetka ukazuje się tylko |
.