Nr 38(871) rok XIX 10. listopada 2019 roku.
I czytanie: 2Mch 7,1-2. 9-14;
Medytacja biblijna Konfrontacja i konfiguracjeŻycie i śmierć zmagają się ze sobą. To jest tocząca się walka. Pojedynek. Czemuż to ludzie odrzucają życie? Dlaczego z tak wielkim trudem podejmują wątek o życiu wiecznym? Wydaje mi się, że świadczy to o zniszczonych podstawach, bo naruszone fundamenty świadczą o trzęsącej się budowli i możliwości jej rozsypania się w każdej chwili, a szczególnie przy wstrząsach, których przecież nie brakuje. Nie wybierając życia opowiadam się za śmiercią. Ktoś powie, że to przesada. Nie. To rzeczywistość, albowiem mogę wybierać między jednym lub drugim. Brak wyboru jest także wyborem. Nie da się pozostać w zawieszeniu. Saduceusze wybrali, iż nie ma zmartwychwstania. Wbili sobie do głowy, że nie ma i koniec kropka. Takie podejście do sprawy zamyka możliwość rozmowy. Nie, bo nie i na tym się kończy. Stąd patrzymy na nich i widzimy wywody puste. Są jak studnie bez wody, jak nieobsiane pole. A jeszcze dokładniej trwanie w takim myśleniu znajdują wodę zatrutą, a pole obsiane chwastami. Bo zaiste ta konfiguracja, o której słyszymy w ewangelii jest tak karkołomna, że nieprawdopodobna. Nie umieramyZadziwia po raz kolejny podejście Pana Jezusa. Nie wyzywa, nie odrzuca, bo to byłoby skazaniem na śmierć. Syn objawia jak bardzo jesteśmy umiłowani przez Ojca. Ojciec jest życiem i obiera życie dla każdego swego dziecka. W całej historii zbawienia mamy ukazane, że On jest Bogiem żywych. Ci, co odchodzą z tego świata nie umierają. Zmierzają ku Temu, który jest źródłem życia wiecznego. Tylko uwierz i wyrusz w drogę i nie zniechęcaj się przeszkodami, których przecież nie brakuje. Mamy matkę, która traci siedmiu synów - chodzi o wszystkich synów. Zostają zamordowani, bo wybierają Boga i życie. To nie człowiek daje tchnienie! I kto z ludzi to sobie uzurpuje jest marionetką. Mamy żonę, która nie zrodziła dziecka, co wcale nie oznacza, że nie wypełniła swej misji. Jak woła psalmista niepłodna rodzi siedmioro, a matka wielu dzieci usycha. Boże życie realizuje się wedle planu miłości Ojca. Nie ma innego, który dałby nam i drogę, i cel i środki do jej przebycia. Gdybanie jest w rzeczywistości igraniem ze śmiercią. Na dodatek owi gdybający nie dość, że sobie zamykają bramy raju to jeszcze zasłaniają to innym. Nie chodzi tutaj o wiedzę, ale o wiarę. Nie mędrkuj, a z pokorą otwórz się na Boże słowo i słuchaj uważnie. Skoro Syn przemawia to warto Go wysłuchać. Łaska za łaskąSąd ostateczny to taka chwila, w której każdy z nas stanie przed Życiem i zdamy rachunek z tegoż życia. Ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych [...) już umrzeć nie mogą. Dlaczegóż to? Albowiem w chwili opowiedzenia się za życiem stają się równi aniołom i są dziećmi Bożymi. Zaiste nie chodzi o stany, ale o stan życia. Jesteśmy uczestnikami zmartwychwstania dzięki sakramentowi chrztu świętego. Niech tajemnica płonącego krzaku będzie naszą i niech ogień goreje jeszcze mocniej. Nasz Pan jest Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. W Nim żyjemy i poruszamy się. Nie ma innej opcji w osiągnięciu życia jak tylko zanurzyć się w Nim, Bogu żywych. Co to oznacza? To, że wszyscy bowiem dla Niego żyją. o. Robert Więcek SJ Myśli 11. listopada
List Sulpicjusza Sewerusa: Marcin ubogi i cichy Marcin od dawna przewidział chwilę swego odejścia ze świata i mówił też braciom, że już bliski jest czas jego wyzwolenia z ciała. Jednakże w międzyczasie zaistniał powód, dla którego chciał się udać do Candes. Duchowieństwo tego Kościoła żyło w niezgodzie, on zaś chciał przywrócić tam pokój. Wiedział, że jego życie zbliża się już do swego końca, uważał jednak, że przywrócenie pokoju temu Kościołowi będzie uwieńczeniem wszystkich jego trudów, toteż udał się do tej miejscowości, gdzie przez pewien czas przebywał.
On zaś wzruszył się ich płaczem, bo żywo odczuwał w sobie miłosierdzie Pana i łzy popłynęły z jego oczu, a zwróciwszy się do Boga taką oto dał im odpowiedź: Panie, jeżeli jeszcze jestem potrzebny Twojemu ludowi, nie odmawiam dalszego trudu, niech się spełni Twoja wola. O, jakże wysławić tego męża: nie złamały go trudy, nie daje się zwyciężyć śmierci, niczego sam nie wybiera, nie lęka się umierania, nie odrzuca i życia. Oczy i ręce wzniesione miał ku niebu i ani chwili nie przerywał modlitwy, a kiedy kapłani, którzy byli przy nim, chcieli ulżyć słabnącemu ciału i obrócić je na drugi bok, zabronił im tego, mówiąc: Zostawcie mnie, bracia i dajcie mi patrzeć raczej w niebo niż na sprawy tej ziemi, a mój duch, który ma powrócić do Pana, niech już idzie drogą, na którą wszedł. Wtedy też ujrzał stojącego obok siebie szatana i rzekł: Czemu tu stoisz, okrutna bestio? Nic we mnie nie znajdziesz dla siebie, bo oto przyjęty będę na łono Abrahama. Wymawiając te słowa, oddał ducha. Marcin pełen radości został przyjęty na łono Abrahama; Marcin ubogi i cichy na ziemi, bogaty wchodzi w bramy nieba. 13. listopada
Wyjątek z Dzieła świętego Brunona z Kwerfurtu, biskupa: "Żywot Pięciu Braci Męczenników": Prawdę wcielali w
czyn, Cesarz Otton III umyślił tych braci z pustelni, którzy byli pełni zapału, wysłać do kraju Słowian, aby tam, gdzie piękny las nadawałby się na samotnię, na ziemi chrześcijańskiej, w pobliżu pogan zbudowali klasztor; dla nowicjuszów przychodzących ze świata miał tam być upragniony klasztor, dla dojrzałych i łaknących żywego Boga doskonała samotnia, a ci, którzy pragnęli rozstać się z tym życiem i być razem z Chrystusem, mieli sposobność głoszenia Ewangelii poganom.
Byli zaś pod ich duchowym kierownictwem dwaj inni, rodzeni bracia, mieszkający w pustelni, jeden imieniem Izaak, drugi Mateusz: i jak z ziemi latyńskiej wyszło wspaniałe pokolenie szlachetnych ojców, tak w pięknym podobieństwie z ziemi słowiańskiej powstała ich dwójka. Tymczasem jakowiś nieznani zbóje dyszeli żądzą zrabowania dziesięciu funtów, o których wiedzieli, że dał je książę Bolesław, a mieli ten zamiar, aby w gęstych ciemnościach zabić wszystkie sługi Boże, a pieniądze między siebie rozdzielić. Przyszli więc niegodziwcy, przyszli do łatwej walki jak psy do krwi, wilki do zdobyczy. Przyszli, aby szkodzić jak złodziej w nocy, aby ciałom niewinnych zamknąć bez powodu dzień życia. A święty Bóg pozwolił braciom ponieść męczeństwo, którego szukali na zewnątrz, według pragnienia ich duszy. I tak stoczywszy złą walkę bezbożnicy uciekli, dusze zaś męczenników w swej niewinności i prawości stanęły przed wiecznym i prawdziwym Bogiem, Jezusem Chrystusem, właśnie w tym samym dniu (to jest w czwartek), w którym Odkupiciel przekazał odkupionym kielich zbawienia, Ciało i Krew, jedyną nadzieję w marnej nędzy, i w którym Stwórca nieba i ziemi obmył nogi uczniom, zostawiając przykład czystej miłości na wielki przywilej wzniosłej pokory. W tym dniu z miłości do Boga cierpieli: dwaj wespół z trzema i trzej nie bez dwóch. Cisi i pokornego serca pozwolili, by mieszkał w nich Duch Święty; tak więc postępowali pokornie, ponieważ w miłości nie rozłączyli się, prawdę wcielali w czyn, dobrze żyli, jeszcze lepiej skończyli; dla siebie zachowali Alleluja, nam zostawili Kyrie eleison. Tamtego użyczył im żywy Bóg, który dla nich stworzył wszelkie dobra i Jezus Chrystus, Syn Boży, który nasze grzechy krwią swoją odkupił, i Duch Święty Boga, który uczy nas dobrze mówić i sprawia, że dobrze żyjemy - jak był, jest i ma przyjść, raz ogłaszając zbawienie, trzykrotnie Król chwały, nasz Bóg, przez nieśmiertelne wieki upragnionych czasów. Amen. OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE
|
Polecamy nasze parafialne strony internetowe: |
"PARAFIANIN"
Pismo parafii Matki Boskiej Różańcowej
w Rudzie Śląskiej |
.