Nr 4(1008) rok XXIII 22. stycznia 2023 roku.
Teksty liturgii Mszy św.
Słowem Dlaczego Jezus rozpoczął swoją "karierę" wędrownego kaznodziei właśnie w Galilei, w najbardziej północnym zakątku Izraela? Dzisiejsze czytanie wskazując na spełnienie się proroctwa Izajasza, podaje interpretację teologiczną. Rzut oka na geograficzne położenie Galilei zachęca do zastanowienia się, czy oprócz słów Izajasza miał Jezus jeszcze jakieś inne powody, być może zupełnie praktyczne, żeby właśnie tam rozpocząć swoją publiczną działalność. Co mogło Galileę uczynić tak atrakcyjną w oczach Jezusa? Ta relatywnie mała kraina była bardzo gęsto zaludniona, gdyż miała najbardziej żyzne gleby i pastwiska w całej Palestynie. Być może Jezus sądził, że Jego słowo właśnie tu, w Galilei, spadnie też na żyzny grunt wielu słuchaczy? Poza tym Galileę otaczały pogańskie narody. Na jej terenie ścierały się różne idee. Galilejczycy byli znani z tego, że interesowali się wszystkimi nowinkami. Być może Jezus myślał, że zainteresują się też Jego nową Dobrą Nowiną? Czy Jezus brał to wszystko pod uwagę, rozpoczynając swoją publiczną działalność? O tym możemy tylko spekulować! Ale jest faktem, że w Nowym Testamencie uderzająco wiele opowiadań o Jezusie ma związek z Galileą. Co znowu może skłaniać do spekulacji. Peter Schott Parafianin Nr 4 (187) rok V 23 stycznia 2005 rok. Biblia pyta: Duch ludzki zniesie chorobę, (Prz 18,14) * * * JEGO PRZECZUCIE Szatan przeczuwa dobrze wieczność swej katuszy, Adam Mickiewicz * * * Przebaczaj pierwszy. H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia' Czytaj więcej w źródle: https://www.katolik.pl/
Refleksja Jezus opuścił dom rodzinny. Nie jest już słodkim Niemowlęciem ze stajenki. Nie jest już dorastającym młodzieńcem, który wystawił na próbę swoich Rodziców w czasie pielgrzymki do Jerozolimy. Jezus jest dojrzałym mężczyzną. Czyni to, co robią dojrzali mężczyźni: opuszcza dom Rodziców, ale nie myśli o założeniu własnej rodziny. Nie, Jezus idzie dalej - w najprawdziwszym sensie tego słowa: opuszcza ojczyznę, swoje miejsce pracy, prawdopodobnie też swoje marzenie o własnej, szczęśliwej przyszłości. Opuszcza wszystko, co do tej pory w Jego życiu było ostoją i pewnością. Zupełnie sam, zdany tylko na siebie, wyrusza w drogę w nieznane. Popędza Go wewnętrzny niepokój i narastająca świadomość swojego powołania. Czuje, że ma do wykonania wielkie zadanie. Bóg złożył je już w Jego kołysce. Teraz nastała chwila, w której staje się dla Niego jasne, po co żyje na ziemi. Dojrzewa w Nim decyzja czynienia woli Boga. Znajduje w sobie dość sił, by odważyć się na to, na co nie odważył się jeszcze nikt z ludzi: jako Bóg i człowiek w jednej osobie głosić nadejście królestwa niebieskiego i wzywać ludzi do nawrócenia. Czy jesteśmy gotowi pójść za wezwaniem Jezusa? Peter Schott Parafianin Nr 4 (326) rok VIII 27 stycznia 2008 rok.
.
. |