15 lutego .

Bł. ks. Michała Sopoćki

.

beatyfikacja ks. Michała Sopoćki - Białystok, 28 IX 2008

Apostoł Miłosierdzia
dostąpił chwały ołtarzy

Lidia Dudkiewicz

Hasło: "Jezu, ufam Tobie!" ogrzeje, co było zimnego, zmiękczy, co było twardego, ożywi, co było uschłego, zapali, co było gasnącego, a zamiast nienawiści dziś wszystkich dzielącej, połączy jednostki, rodziny, społeczeństwa, narody i państwa uściskiem prawdziwej braterskiej miłości Boga i bliźniego.

Ks. Michał Sopoćko

S. Faustyna Kowalska miała widzenia, ks. Michał Sopoćko jako pierwszy w nie uwierzył i zaczął je realizować, a tym, który ogłosił to światu, był Jan Paweł II - te słowa abp. Edwarda Ozorowskiego - metropolity białostockiego przypomniał ostatnio ks. prał. Krzysztof Nitkiewicz - postulator procesu beatyfikacyjnego Apostoła Miłosierdzia.

S. Faustyna - ks. Sopoćko - Jan Paweł II

"Oto jest pomoc widzialna dla ciebie na ziemi. On ci dopomoże spełnić wolę Moją na ziemi" ("Dzienniczek", 53) - mówił do s. Faustyny Pan Jezus, wskazując jej w widzeniu ks. Michała Sopoćkę jako spowiednika i kierownika duchowego. Spotkali się po raz pierwszy w 1933r. w Wilnie. Ks. Sopoćko był współpracownikiem s. Faustyny w spełnieniu woli Pana Jezusa w odniesieniu do kultu Bożego Miłosierdzia. S. Faustyna raczej przekazywała to, co jej powiedział Pan Jezus, ks. Sopoćko wcielał te polecenia w życie. Miał dar słuchania duszy mistycznej i stał się doskonałym pośrednikiem, sprawiając, że świat mógł usłyszeć głos skromnej zakonnicy. To on kazał s. Faustynie spisywać swoje objawienia - i tak powstał "Dzienniczek". On również przyczynił się do powstania pierwszego obrazu Jezusa Miłosiernego.

Ks. Sopoćko realizował zamierzenia siostry, także po jej śmierci. Doczekał rozpoczęcia procesu informacyjnego s. Faustyny Kowalskiej w 1965r., w którym wystąpił w roli świadka. Zmarł 15 lutego 1975r. - w dniu wspomnienia św. Faustyna, zakonnego patrona s. Faustyny Kowalskiej, a więc w dniu jej imienin. - Kard. Karol Wojtyła znał osobiście ks. Sopoćkę ze zjazdów teologicznych, pisywali do siebie listy - wyjaśnia ks. Nitkiewicz w wywiadzie dla KAI. Wiosną 1971r., niedługo po wydaniu posoborowego Mszału Rzymskiego, w którym znalazł się formularz o Miłosierdziu Bożym, kard. Wojtyła napisał do niego znaczące słowa: "Księże Profesorze, możemy sobie nawzajem pogratulować". To Jan Paweł II - na prośbę polskich biskupów - zezwolił obchodzić w naszym kraju od 1995r. drugą niedzielę wielkanocną jako Niedzielę Miłosierdzia Bożego, a Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów 5 maja 2000r. rozszerzyła to postanowienie Papieża Polaka na cały świat.

Ważny jest również fakt, że właśnie w czasie pontyfikatu Jana Pawła II s. Faustyna Kowalska została beatyfikowana (1993r.) i kanonizowana (2000r.). Tak więc największy wkład w szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego po śmierci ks. Sopoćki miał Jan Paweł II. A odchodził on do Domu Ojca w wigilię święta Miłosierdzia Bożego 2005r., co wielu z nas odczytuje jako znak z Nieba.

Beatyfikacja

Ks. Michał Sopoćko - spowiednik s. Faustyny i orędownik Bożego Miłosierdzia - został wyniesiony na ołtarze 28 września 2008r. w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku. W świątyni tej złożone są doczesne szczątki ks. Sopoćki. Mszy św. beatyfikacyjnej przewodniczył abp Angelo Amato - prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Świętych. W uroczystości wzięli udział: kard. Józef Glemp - prymas Polski, Episkopat Polski, który wcześniej obradował w Białymstoku na 345. Zebraniu Plenarnym KEP, a także goście z zagranicy, wśród nich m.in: kard. Audrys Juozas Bankis - arcybiskup metropolita wileński, abp Tadeusz Kondrusiewicz - metropolita mińsko-mohylewski, abp Francesco Pio Tamburino - metropolita Foggii w południowych Włoszech. W koncelebrze wzięło udział ponad 500 kapłanów, w tym około 50 z zagranicy, m.in. z USA, Kanady, Francji, Litwy, Białorusi, Rosji, a nawet Korei Południowej. Na uroczystości obecni byli przedstawiciele władz państwowych na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i ostatnim prezydentem na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim, a także przedstawiciele władz samorządowych i wojskowych.

Na początku Eucharystii abp Ozorowski zwrócił się do abp. Amato z prośbą o zaliczenie w poczet błogosławionych sługi Bożego ks. Michała Sopoćki, a ks. prał. Krzysztof Nitkiewicz z Watykanu przedstawił jego życiorys. Następnie prefekt Kongregacji ds. Świętych odczytał po łacinie list apostolski, którym Ojciec Święty wpisał w poczet błogosławionych sługę Bożego ks. Michała Sopoćkę. W języku polskim formułę beatyfikacyjną wypowiedział abp Ozorowski. Potem nastąpiło uroczyste odsłonięcie obrazu beatyfikacyjnego, a z dolnego kościoła bazyliki wyruszyła procesja z relikwiami ks. Sopoćki, które zostały złożone przed jego obrazem.

Sługa Miłosierdzia Bożego

Homilię wygłosił metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Zwrócił uwagę, że Kościół wynosi do chwały ołtarzy kapłana, którym Bóg posłużył się, aby niezmienna prawda o Miłosierdziu Bożym dotarła do ludzi XX wieku. - Był to wiek - przypomniał kard. Dziwisz - naznaczony w sposób szczególny okrutnymi systemami totalitarnymi, usiłującymi pozbawić człowieka nadziei, odzierającymi go z godności, skazującymi na poczucie bezsensu i rozpaczy.

Metropolita krakowski zaznaczył, że ks. Sopoćko stał się sługą Miłosierdzia Bożego, a w szczególny sposób ujawniło się to w przełomowym momencie jego życia, gdy w kręgu jego kapłańskiej posługi znalazła się s. Faustyna Kowalska ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. - Potrzeba było mądrości, duchowej wrażliwości i świętości życia ks. Michała, by w wizjach prostej siostry zakonnej rozpoznać Boże przesłanie skierowane do całego świata - powiedział kard. Dziwisz. Dodał, że nowy błogosławiony stwierdził nadprzyrodzony charakter wizji swojej niezwykłej penitentki i uwiarygodnił jej przesłanie.

Wspomniał też o trudnościach, jakie orędzie przekazywane przez s. Faustynę napotykało w samym Kościele, który początkowo nieufnie traktował "rewelacje" przyszłej świętej. - Ks. Sopoćko zaś - przypomniał kard. Dziwisz - w duchu posłuszeństwa przyjmował stanowisko Kościoła, co pozwoliło na pogłębienie teologicznych fundamentów kultu Miłosierdzia Bożego i na oczyszczenie go z form, które nie występowały w widzeniach św. Faustyny. Kreśląc duchową sylwetkę spowiednika s. Faustyny, kard. Dziwisz zwrócił uwagę na jego odwagę i wytrwałość, pokorę i prostotę życia, a przede wszystkim na jego dobroć i miłosierdzie okazywane bliźnim.

Metropolita krakowski powiedział, że Białystok stał się przęsłem łączącym Wilno - gdzie ks. Sopoćko spotkał s. Faustynę - z Krakowem. Wspomniał także postać Jana Pawła II, wielkiego świadka i apostoła Miłosierdzia Bożego, który zaniósł ten kult z Krakowa do Rzymu i głosił stamtąd całemu światu. Napisał encyklikę o Bogu bogatym w miłosierdzie - "Dives in misericordia", wyniósł s. Faustynę do chwały ołtarzy. Kard. Dziwisz przypomniał, że to właśnie Jan Paweł II ustanowił dla całego Kościoła święto Miłosierdzia Bożego, konsekrował sanktuarium w Łagiewnikach, w którym zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu.

Specjalne pozdrowienie od Benedykta XVI

Pod koniec Eucharystii przemówili: delegat papieski abp Angelo Amato, prymas Polski kard. Józef Glemp oraz hierarchowie zza wschodniej granicy: kard. Audrys Juozas Bankis i abp Tadeusz Kondrusiewicz. Natomiast Ojciec Święty Benedykt XVI podczas spotkania z wiernymi w Castel Gandolfo na modlitwie "Anioł Pański", odbywającego się w niedzielę 28 września w godzinie beatyfikacji, skierował słowa specjalnego pozdrowienia do uczestników Mszy św. w Białymstoku. Wspomniał sługę Bożego Jana Pawła II, który w Domu Ojca raduje się nowym błogosławionym. Wspomnienie nowego błogosławionego będzie obchodzone 15 lutego, w dniu jego śmierci. Ks. Michał Sopoćko zmarł 33 lata temu w Białymstoku.

Beatyfikacja ks. Michała Sopoćki - wielkiego orędownika Bożego Miłosierdzia - rozpoczęła 64. Tydzień Miłosierdzia, który w tym roku trwa od 28 września do 4 października.

* * *

Pan Jezus powiedział

"Przez niego rozsiewam pociechy dla dusz cierpiących, udręczonych. Przez niego upodobało mi się rozgłosić cześć dla Miłosierdzia Mojego, a przez to dzieło Miłosierdzia więcej dusz do Mnie zbliży, aniżeli on dzień i noc rozgrzeszał aż do końca życia swego, bo tak pracowałby tylko do końca życia, a przez dzieło to pracował będzie do końca świata" - takie słowa o ks. Michale Sopoćce skierował do św. Faustyny Kowalskiej Chrystus 30 sierpnia 1937r., co zapisała w swoim "Dzienniczku". Ks. Sopoćko sprawę kultu Miłosierdzia Bożego, a w szczególności ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w drugą niedzielę wielkanocną, uważał za jeden z głównych celów swojego życia.

Mówi postulator procesu beatyfikacyjnego

Naukowe podejście

Ks. Sopoćko podszedł do wizji s. Faustyny jak każdy naukowiec. Najpierw kazał ją przebadać lekarzowi psychiatrze. Później zdał sobie sprawę, że ona sama nie mogła ich wymyślić, bo jej relacje z rozmów z Jezusem były zbyt harmonijne, a poza tym nie miała ona odpowiedniego poziomu wiedzy teologicznej, koniecznej, by samodzielnie dojść do pewnych konkluzji. Posługując się aparatem naukowym, skonfrontował ze sobą wszystkie elementy i stwierdził, że jej wizje muszą być nadprzyrodzone, choć dostrzegał też w jej relacjach pewne elementy ludzkie. Nie był to człowiek emotywny, który zachwycił się wizjami s. Faustyny, stracił głowę i poszedł za nimi. Posługując się warsztatem naukowym, spokojnie wszystko przebadał i doszedł do wniosku, że wizje są prawdziwe. Im dłużej znał s. Faustynę, tym większe było jego przekonanie o ich nadprzyrodzonym charakterze.

Specyfika świętości ks. Sopoćki

Ks. Sopoćko mawiał, że jeśli ktoś pokłada ufność w Miłosierdziu Bożym, nigdy nie zginie. Sam nią żył w sposób absolutny. Kiedy Stolica Apostolska zakazała kultu Miłosierdzia Bożego, uznał to za opatrznościowe, bo kult mógł oczyścić się z elementów nieobecnych w wizjach św. Faustyny. Czasami człowiek reaguje na problemy odejściem od Boga, a ks. Sopoćko jeszcze bardziej do Niego przylgnął, okazując całkowitą ufność. Nadal też propagował Miłosierdzie Boże, uważając, że taki spoczywa na nim obowiązek. Jego świętość polega na tym, że mimo przeszkód, które nie wynikały ze złej woli, tylko z mądrości Kościoła, on nie opuszczał rąk.

Ks. prał. Krzysztof Nitkiewicz
Z wywiadu dla KAI

Tygodnik "niedziela" Nr 40 - 5 październik 2008r.

ks. Michał Sopoćko
urodzony dla świata 11 XI 1888r
urodzony dla nieba 15 II 1975 roku
beatyfikacja ks. Michała Sopoćki - Białystok, 28 IX 2008r.
wspomnienie 15 lutego

góra

* * *

.

świadectwa - ks. Michał Sopoćko

Ważniejsze daty z życia
ks. Michała Sopoćki (1888-1975)

11 XI 1888 - Urodził się w Juszewszczyźnie (Nowosady) jako syn Wincentego i Emilii z Pawłowiczów

1901 - Rozpoczęcie nauki w szkole ludowej w Zabrzeziu

1902-1906 - Nauka w szkole miejskiej w Oszmianie

1907/1908 - Nauczanie w szkole parafialnej w Zabrzeziu

16 XII 1910 - Wstąpienie do Seminarium Duchownego w Wilnie

15 VI 1914 - Święcenia kapłańskie z rąk bp. Franciszka Karewicza

5 VIII 1914 - Nominacja na wikariusza w Taboryszkach

29 IX 1918 - Wyjazd z Taboryszek do Warszawy

7 X 1918 - Początek studiów na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego

22 II 1919 - Nominowanie na kapelana w Wojsku Polskim przez bp. Stanisława Galla

1922 - Rozpoczęcie studiów w Państwowym Instytucie Pedagogicznym w Warszawie

1924 - Poświęcenie rozbudowanego kościoła na Marymoncie w Warszawie

8 XII 1924 - Przyjazd do Wilna

8 VIII 1927 - Nominowanie przez abp. Romualda Jałbrzykowskiego na ojca duchownego alumnów

26 IX1929 - Poświęcenie odbudowanego kościoła wojskowego pw. św. Ignacego w Wilnie

1932 - Zwolnienie z funkcji ojca duchownego i z duszpasterstwa wojskowego

25 V 1933 - Pierwsze spotkanie z s. Faustyną Kowalską

I 1934 - Początek malowania obrazu Jezusa Miłosiernego

1936 - Pierwsze publikacje poświęcone Miłosierdziu Bożemu

25 IX 1938 - Ostatnie spotkanie z umierającą s. Faustyną

Lato 1939 - Przygotowania do budowy kościoła Miłosierdzia Bożego

3 II 1942 - Początki nowego zgromadzenia

3 III 1942 - 14 VIII 1944 - czas ukrywania się w Czarnym Borze przed aresztowaniem

16 XI 1944 - Przyjęcie ślubów prywatnych kandydatek do nowego zgromadzenia

6 IX 1947 - Przyjazd do Białegostoku i początek wykładów w Seminarium Duchownym w Białymstoku. Nominacja na dyrektora Archidiecezjalnego Bractwa Trzeźwości. Zorganizowanie kursu katechetycznego w Białymstoku

X 1955 - Początek stałej posługi duszpasterskiej w kaplicy Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny przy ul. Poleskiej

10 XII 1956 - Prośba do Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego o wstawiennictwo do Stolicy Apostolskiej w sprawie ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego

28 XI 1958 - Pismo Kongregacji Świętego Oficjum z zakazem rozszerzania nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego według objawień s. Faustyny wraz z napomnieniem Kongregacji dla ks. Sopoćki

18 IX 1962 - Zwolnienie ze stanowiska profesora w Seminarium Duchownym i przejście na emeryturę

VIII 1966 - Dalsze starania Episkopatu Polski w sprawie kultu Miłosierdzia Bożego

26 I 1973 - Petycja do Prymasa Polski kard. Wyszyńskiego o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w Niedzielę Przewodnią

15 II 1975 - Śmierć w domu przy ul. Poleskiej

4 XII 1987 - Rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym

28 IX 2008 - Beatyfikacja w Białymstoku

Tygodnik "niedziela" Nr 39 - 28 września 2008r.

góra

* * *

.

świadectwa - ks. Michał Sopoćko

Świętość, która jest normalnością

Z ks. Stanisławem Strzeleckim - postulatorem diecezjalnym procesu beatyfikacyjnego ks. Michała Sopoćki - rozmawia Karol Białkowski

Karol Białkowski: - Jak zapamiętał Ksiądz osobę sługi Bożego ks. Michała Sopoćki, spowiednika św. Faustyny?

Ks. Stanisław Strzelecki: - Ks. Michał Sopoćko był przez sześć lat moim profesorem i wychowawcą w białostockim Seminarium Duchownym, a także moim spowiednikiem. Zapamiętałem go jako starszego kapłana, który raczej nie wyróżniał się spośród innych profesorów. Był może bardziej skupiony, często zamyślony, ale zawsze życzliwy i przyjazny wobec alumnów. To nie znaczy, że nie był wymagający i konsekwentny w swojej pracy formacyjnej. Z dużym zaangażowaniem wykładał swoje przedmioty, nie ograniczając się do samej dydaktyki. Przekazywał nie tylko wiedzę, ale i mądrość życiową, niezbędną w posłudze duszpasterskiej. Czuło się w nim wielkie umiłowanie kapłaństwa, które z natury rzeczy udzielało się młodzieży duchownej z niezastąpionej mocy świadectwa. O swojej działalności apostolskiej w służbie Bożego Miłosierdzia mówił niewiele, ze względu na specyfikę ówczesnych lokalnych uwarunkowań. Z perspektywy czasu coraz lepiej to rozumiem. Wiedział, że jeżeli będzie wychowywał kapłanów "według Serca Bożego", to już z racji swojej tożsamości posługi i życia, wierności powołaniu, będą oni przybliżali ludziom zbawczą prawdę i moc miłosiernej miłości Bożej. To są rzeczy po prostu zamienne.

Ideą życia ks. Michała Sopoćki było głoszenie Miłosierdzia Bożego i głęboka wiara w zwycięstwo misji powierzonej przez Boga. Czy właśnie tak jest pamiętany w Białymstoku?

- Białostockie środowisko tak naprawdę zaczęło sobie uświadamiać duchowy i apostolski format Sługi Bożego bardziej po jego śmierci niż za życia. Do Białegostoku przyjechał po wojnie z Wilna, ażeby zasilić przerzedzoną kadrę profesorów Seminarium Duchownego. Wykładał głównie przedmioty praktyczne, ściśle związane z duszpasterstwem, takie jak katechetyka, homiletyka i pedagogika. Uczył także łaciny, a nawet języka rosyjskiego. Opiekował się seminaryjnymi kółkami trzeźwości i poprawnej wymowy. Troszczył się również o zdrowie i kondycję fizyczną przyszłych kapłanów.

W Białymstoku podjął ogromny trud budowania podstaw doktrynalnych kultu Miłosierdzia Bożego, koniecznych do zaakceptowania go przez miarodajne władze kościelne. Nie da się tego w żaden sposób przecenić. Dziś widzimy, jak ten trud był potrzebny i jak bardzo jest owocny. Jego pragnieniem była budowa ośrodków kultu, niezbędnych dla życia religijnego wiernych. Wówczas było to prawie niemożliwe. Mimo to udało mu się rozbudować kaplicę zakonną przy ulicy Poleskiej, która później dała początek kościołom i parafiom Świętej Rodziny i Miłosierdzia Bożego - gdzie znajduje się jego grób.

W seminarium niewiele wiedzieliśmy o jego zewnętrznej działalności apostolskiej. Prowadził ją w tych diecezjach, gdzie biskupi byli temu przychylni. W swoim mieście i diecezji stał się rozpoznawalny w prawdziwym wymiarze swojej osobowości, gdy rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Pełniejsze światło rzuciły nań zebrane materiały i zeznania świadków, a przede wszystkim kult prywatny ze strony wiernych. Przyczyniały się do tego także obchody: związane z rocznicami jego śmierci, imienin oraz ocalenia miasta przed skutkami katastrofy pociągu przewożącego chlor - to, że Białystok wtedy nie stał się drugim Czarnobylem, przypisuje się wstawiennictwu ks. Sopoćki u Boga.

Czy środowisko Kościoła w Białymstoku dostrzegało świętość spowiednika s. Faustyny już za jego ziemskiego życia?

- Ks. Sopoćko dobrze wiedział, na czym polega świętość, i znał wiodące ku niej drogi, skoro zaprowadził na jej szczyty s. Faustynę. Prawdziwa świętość ma to do siebie, że nie rzuca się w oczy otoczeniu. Jednym z jej imion jest normalność: człowiek jest tym, kim powinien być dzięki wierności swemu powołaniu, swoim najlepszym aspiracjom i współpracy z łaską Bożą. Sługa Boży w całym swym życiu i działalności szukał przede wszystkim woli Bożej. Rozpoznał ją w charyzmatycznym posłannictwie, które przekazał mu Bóg przez św. Faustynę. Na co dzień był taki, jaki powinien być kapłan świadomy swego powołania i obowiązków. Zawsze przewidywalny w swoich zachowaniach i słowach, w swoich środkach i metodach, zawsze sensownych i celowych, normalnych i przez to skutecznych w prowadzeniu do Boga. Był po prostu gorliwym kapłanem, uformowanym według tradycyjnych, najlepszych i sprawdzonych wzorców, niezastąpionych w ofiarnej służbie Bogu i ludziom. Wiedział, że nigdy nie wolno czekać na pomyślną koniunkturę, lecz trzeba modlić się i pracować w takich okolicznościach i warunkach, jakie są w danym miejscu i czasie. Zagrożenia, przeciwieństwa i opory sygnalizowały mu, co jest naprawdę ważne i konieczne. Mówi się, że jedni robią coś lepiej, inni gorzej, a niektórzy zawsze robią to, co trzeba, nie zważając na stopień trudności. On należał do tej ostatniej grupy.

Czy sława świętości ks. Sopoćki wzrosła po jego śmierci?

- Przede wszystkim po śmierci. Opinia o jego świętości, znanej przedtem osobom blisko z nim związanym, wyraziła się w kulcie prywatnym, szczególnie widocznym u grobu. Zawsze znajdowały się tam świeże kwiaty, paliły się świece, zatrzymywali się ludzie przekonani o skuteczności jego pomocy z nieba, właściwej świętym. Wciąż modlono się o jego wyniesienie na ołtarze w przekonaniu, że prędzej czy później to nastąpi. To właśnie przekonanie o heroiczności jego życia i cnót, o doniosłości idei Miłosierdzia, której oddał się bez reszty, doprowadziło do wszczęcia postępowania beatyfikacyjnego. Zasadność tego przekonania znajduje swoje pokrycie w oczekiwanej beatyfikacji.

Co było najtrudniejsze w procesie beatyfikacyjnym na jego szczeblu diecezjalnym?

- Takie procesy zawsze są trudne i pracochłonne, wymagają bowiem maksymalnej sumienności w przestrzeganiu odnośnych norm prawa kościelnego. Zebranie zachowanych pism ks. Sopoćki, konieczne do oceny przez biegłych teologów, warunkującej wszczęcie procesu, pociągało konieczność kwerendy we wszelkich możliwych miejscach. Same tylko publikacje wypełniły dwa duże kosze na bieliznę. Katalog rękopisów i maszynopisów niewydanych drukiem obejmuje kilkadziesiąt stronic. Podobnie skompletowanie listy świadków, ich przesłuchanie, opracowanie całego materiału dowodowego, zgromadzenie koniecznej dokumentacji pozwala uświadomić zakres i skalę niezbędnej pracy. W podobnym procesie nie może być słabych ogniw. Mimo to proces na szczeblu diecezjalnym trwał stosunkowo krótko, bo zaledwie sześć lat. Ważne jest to, że w niedługim czasie po odesłaniu akt do Stolicy Apostolskiej otrzymaliśmy dekret "de validitate", stwierdzający właściwe przeprowadzenie postępowania na tym podstawowym etapie. Uczestnicząc aktywnie w czynnościach procesowych, wielokrotnie miałem pewność, że Sługa Boży w jakiś tajemniczy sposób przychodzi z pomocą w najtrudniejszych momentach. Nie ze względu na siebie, lecz dla promocji uniwersalnej, apostolskiej idei Miłosierdzia, tak bardzo dziś potrzebnej dla nas i całego świata.

Co wnosi nowy beatyfikowany - ks. Sopoćko w rzeczywistość Kościoła w Polsce?

- Kult Miłosierdzia Bożego w obecnej postaci i formach, związany w swojej genezie z postaciami św. Faustyny i ks. Sopoćki, powstał i ukształtował się na gruncie polskiego, tradycyjnego katolicyzmu. W klimacie gorącej czci dla Matki Bożej Miłosierdzia. Na pewno nie jest rzeczą przypadku, ale celowym działaniem Bożym, że jeden z największych Papieży kanonizował "powierniczkę, sekretarkę i apostołkę Miłosierdzia Bożego" - s. Faustynę. Jego encyklika o Bożym Miłosierdziu "Dives in misericordia" oznacza pełną aprobatę Urzędu Nauczycielskiego Kościoła dla dzieła ks. Sopoćki. Mówi także o tym, że "największy z rodu Polaków" stanął osobiście w szeregu głosicieli Ewangelii Miłosierdzia światu, ufając głęboko, że zbawcze orędzie Bożego Miłosierdzia odnowi oblicze ziemi - zarówno polskiej, jak i w jej wymiarze przekraczającym wszelkie granice narodów, miejsca i czasu. Głęboki teolog i gorliwy duszpasterz, jakim był ks. Sopoćko, ma swój niezwykły i nieporównywalny wkład w triumf Bożego Miłosierdzia - będącego przedmiotem ufnej chrześcijańskiej nadziei - nad destrukcyjną potęgą grzechu. Jego żywa wiara i kapłańska wierność woli Bożej pozwoliły mu zrozumieć, że zbawienie nie jest niczym innym, jak tylko nieodwołalnym przygarnięciem skruszonego grzesznika przez miłosiernego Boga w odpowiedzi na Jego ufność.

Tygodnik "niedziela" Nr 39 - 28 września 2008r.

góra

następna strona

.

<< wywołanie menu święci i błogosławieni