9 maja
Żywot świętego Pachomiusza,
pustelnika
(Żył około roku Pańskiego 340)
Święty Pachomiusz, drugi zakonodawca pustelników
egipskich po świętym Antonim opacie, przyszedł na
świat w Kenobosku, małym miasteczku w Egipcie, roku
Pańskiego 291, z rodziców pogańskich. Młodość
spędził bardzo poczciwie i nieposzlakowanych był
obyczajów.
Mając lat dwadzieścia, został wraz z inną
młodzieżą zaciągnięty do wojska. Podczas pewnej
wyprawy stał kwaterą w Tebach u jakiejś
chrześcijańskiej rodziny. Pobożni ci ludzie obchodzili
się z nim tak dobrze, jak gdyby był ich krewnym. Pełen
podziwu dla ich dobroci zapragnął Pachomiusz sam
zostać chrześcijaninem, rzekł tedy do Pana Boga:
"Stwórco Nieba i ziemi! daj mi poznanie prawdziwej
religii, a służyć Ci będę do śmierci jak mi to
wskażesz".
Gdy go zwolniono z wojska, wrócił do swego
ojczystego miasta i przyjął chrzest święty, po czym
udał się do opata Palemona, mieszkającego na puszczy i
słynącego z wielkiej ostrości życia, prosząc aby go
przyjął pod swoje przewodnictwo duchowne. Ten z
początku robił mu trudności, mówiąc, że wątpi, aby
podołał tak ciężkiej pokucie, jakiej oddają się
pustelnicy pod jego zarządem, ale w końcu przyjął go.
Święty spędził pod jego przewodnictwem lat kilka i
nie tylko podołał ostremu, pracowitemu i tylko
bogomyślności oddanemu życiu, lecz wszystkich w tym
przewyższał, odznaczając się przy tym najgłębszą
pokorą, ślepym posłuszeństwem, miłością braci i
wszelkimi innymi cnotami najdoskonalszego zakonnika i
pustelnika.
Miał też wielkie zdolności, które podniesione
łaską Bożą i kierowane Duchem świętym, dawały mu
głębokie poznanie Pisma świętego, które ciągle
czytał i pobożnie rozważał. Opat i wszyscy bracia
zgodnie uważali Pachomiusza za najświątobliwszego i
najuczeńszego pomiędzy sobą i udawali się do jego
rady w wszystkich ważnych rzeczach tyczących się
sumienia i rozumienia głębszych tajemnic wiary.
Zdarzyło się pewnego razu, że wysłany przez
przełożonego daleko w głąb puszczy, zaszedł w tę
jej część, którą nazywano Tabeną, a która jest
półwyspem, prawie wokoło wodą otoczonym. Tam jednego
dnia odmawiając pod drzewem psalmy, usłyszał głos z
Nieba: "Tu masz obrać sobie mieszkanie i klasztor
założyć, w którym zgromadzi się wielu pustelników
pod twoim przewodnictwem. Nadasz im regułę, jaką ci
sam ukażę". W tej samej chwili ujrzał anioła
trzymającego w ręku tablicę miedzianą, na której
wypisane były ustawy, jakie miał nadać braciom.
Święty, chociaż czuł dobrze, że to było widzenie
Boskie, nie śmiał jednak dowierzać sobie, wrócił
więc do klasztoru i zdał z tego sprawę Palemonowi,
jako swemu przełożonemu. Ten poznając w tym wolę
Bożą, kazał mu niezwłocznie zająć się ułożeniem
ustaw, a potem udać się na puszczę tabeńską i tam
czekać, co mu Bóg dalej wskaże. Uczynił to sługa
Boży, a pierwszym jego towarzyszem na tej puszczy był
brat rodzony Jan. Potem przybyło mu więcej uczniów, a
wkrótce ich liczba tak się powiększyła, że ciągle
musiał zakładać nowe osady pustelnicze, z których
każdy miał odrębnego przełożonego, lecz wszystkie
razem jemu podlegały. Przyszło wreszcie do tego, że
jeszcze za jego życia według reguły przez niego
ułożonej żyło siedem tysięcy pustelników, a w
klasztorze gdzie on sam przebywał, tysiąc czterysta.

Święty
Pachomiusz
Zakonnicy ci, tak jak wszyscy pustelnicy, wiedli
życie odosobnione, mieszkali w oddzielnych chatkach,
trudnili się pracą ręczną, z której się utrzymywali
i wspierali ubogich. Tylko na śpiewanie psalmów
schodzili się razem. Dla odprawiania nabożeństwa
sprowadzał Pachomiusz kapłanów z okolicy, gdyż bardzo
był przeciwny temu, aby bracia przyjmowali święcenia,
już to dla pokory, już aby tym wyłączniej własną
duszą zajęci, oddawali się tylko bogomyślności i
pokucie. Ostrzegał też niekiedy braci, mówiąc:
"Zakonnik dwóch rzeczy unikać powinien: niewiast i
biskupów. Niewiast, bo przestawanie z nimi naraża
cnotę czystości; biskupów, bo oni najlepszych
zakonników skłaniają, do święceń kapłańskich".
Z cnót zakonnych najwyżej cenił posłuszeństwo i na
nim całą doskonałość zakonną zakładał. Było
zwyczajem w jego klasztorach, że każdy z zakonników
wyplatał co dzień jedną rogożę i wieczorem
przynosił ją do przełożonego. Zdarzyło się, że
jeden z braci przyniósł któregoś dnia dwie rogoże.
Święty, upatrując w tym próżność, rzekł do niego:
"Nie dla Boga, lecz dla szatana pracowałeś,
bracie", po czym za pokutę kazał mu uklęknąć wobec
zgromadzonych braci i tak do nich przemówić: "Proszę
braci najmilszych, aby się modlili za mną do Pana,
żeby mi odpuścił grzech mój, że wolałem zrobić
dwie rogoże bez posłuszeństwa, niż tylko jedną z
nakazu, za którą byłbym otrzymał nagrodę w
Niebie".
W innym znowu klasztorze brat, któremu zlecono
sprzedawanie robót wykonywanych przez zakonników,
przyniósł pewnego razu sumę trzy razy większą niż
mu kazano, tłumacząc się, że musiał sprzedawać
drożej, gdyż przełożony tak niską naznaczył cenę,
że ludzie posądzali go, że to rzeczy kradzione.
Pachomiusz rzeki mu na to: "Widać, że żyje jeszcze w
tobie mądrość świecka! Idź teraz i oddaj nabywcom
to, coś więcej nad oznaczoną przeze mnie cenę
przyniósł, i pamiętaj, że prawdziwie roztropnym jest
tylko ten zakonnik, który ślepo spełnia wolę swego
przełożonego".
Mimo to gdy widział jaką duszę słabą, do
wysokiego stopnia względność swoją posuwał. Jeden z
przełożonych klasztoru pod jego głównym zarządem
będących, przyszedł do niego i zapytał co ma robić z
bratem, który koniecznie pragnął zostać kapłanem a
nie bardzo był tego godny, nie mówiąc już o tym, że
sprzeciwiało się to regule ułożonej przez
Pachomiusza. Kończąc przydał: "Miarkuję zaś, że
gdy mu tego odmówię, brat ten powróci w świat i kto
wie co się stanie z jego duszą". "Pozwól mu
przyjąć święcenia kapłańskie - powiedział
Pachomiusz - zdaje mi się, że przez to wybawimy jego
duszę od szatana". Jakoż brat ten, zostawszy
księdzem, został świętym zakonnikiem. Spotkawszy
później Pachomiusza, upadł mu do nóg, mówiąc:
"Ojcze, przez łaskawość swoją wyratowałeś moją
duszę, bo aczkolwiek czuję teraz, że domagałem się
święceń z poduszczenia ducha pychy, gdybyś mi ich
jednak nie pozwolił był przyjąć, byłbym doszedł do
najsmutniejszych ostateczności".
Tak wyrozumiałym będąc dla drugich, dla siebie był
Pachomiusz bardzo surowy. Mimo że obowiązki
przełożonego kilku tysięcy zakonników zajmowały mu
bardzo dużo czasu, był pierwszy w pełnieniu wszystkich
wspólnych obowiązków i nawet w ręcznej pracy nie dał
się wyprzedzić najmłodszemu z zakonników, a gdy go
bracia prosili, aby sobie w tym folgował, odpowiedział:
"Jarzma, którem wziął, nie złożę. Chrystus Pan
nas połączył, abyśmy wspólnie pracowali na życie
doczesne i wieczne". Nikt też nie dorównywał mu w
postach i innych umartwieniach ciała, których nie
zmniejszał nawet gdy zapadał na zdrowiu. Raz, kiedy
był chory, brat, który go doglądał, widząc, że
drży od zimna, przykrył go ubogą kołdrą, on jednak
odsunął ją i rzekł: "Zdejm to ze mnie, bracie
kochany, niech leżę pod rogoża, tak jak sypiają inni
bracia". Nie chciał także używać innych pokarmów
jak te, które dawano zdrowym braciom, a w przyjmowaniu
ich ściśle trzymał się czasu przepisanego przez
regułę.
Miał rodzinę, która go bardzo miłowała, a z
którą gdy został pustelnikiem żadnych już nie
utrzymywał stosunków. Po długim czasie, kiedy już
był założył swój klasztor, siostra jego, którą
najbardziej kochał, przybyła do furty klasztornej,
prosząc o chwilę rozmowy. Sługa Boży nie wyszedł do
niej i taką jej przez jednego z braci posłał
odpowiedź: "Dość ci na wiadomości, że żyję. Nie
mniej mi za złe, że wyrzekłszy się dla Pana Boga
wszystkiego co mi najdroższe było na świecie, i z
tobą na tej ziemi już widzieć się nie będę. Lecz
jeśliś po to przyszła, aby naśladować mój sposób
życia, dopomogę ci do wybudowania niedaleko stąd
klasztoru, w którym uczyć cię będę służby Bożej i
życia Bogu miłego". Siostra jego poszła za tą radą
i przybrawszy sobie wiele towarzyszek, osiadła na
puszczy, dzięki czemu Pachomiusz był również
założycielem klasztoru żeńskiego.
Raczył także Pan Bóg obdarzyć tego wielkiego
sługę swojego łaską czynienia cudów. Z
najodleglejszych okolic przynoszono do niego ciężko
chorych, a chociaż z pokory zawsze powtarzał, że jest
wielkim grzesznikiem i nie godzien takiego zaufania,
kładł na nich ręce, modlił się, i wszystkich
uleczał. Nawet samo dotknięcie szat jego wielu
uzdrowiło.
Nie doszedł był jeszcze starości, gdy nadeszła
ostatnia jego godzina. Zwoławszy braci, upomniał ich,
aby ustawy przez niego nadane jak najwierniej zachowali,
heretyków pilnie się strzegli, a najbardziej zalecał
im posłuszeństwo przełożonym i miłość wzajemną.
Potem, wyznaczywszy na opata jednego z najdawniejszych
uczniów swoich, Petroniusza, zasnął w Panu dnia 9 maja
roku Pańskiego 348, mając lat pięćdziesiąt siedem.
Nauka moralna
Posłuszeństwo jest to cnota, która w nas sprawia,
że stajemy się uległymi Panu Bogu i tym wszystkim,
którzy Go zastępują. Jest to cnota dla wszystkich bez
wyjątku, dla każdego stanu i powołania, gdyż każdy
powinien być posłusznym. Cnota ta zawiera w sobie
wszystkie inne cnoty. Święty Grzegorz mówi:
"Posłuszeństwo tak zaszczepia cnoty w duszy,
zachowuje je i udoskonala, jak ogrodnik zaszczepia i
pielęgnuje drzewka w ogrodzie". Ustąpią cnoty a ich
miejsca odziedziczą grzechy, jeżeli nie będzie
posłuszeństwa dla zwierzchności. Z wszystkich ofiar,
jakie Bogu czynić możemy, najmilsza jest ofiara
posłuszeństwa, ponieważ oddajemy Panu Bogu to, co
najwięcej cenimy, to jest wolność naszą.
Św. Pachomiusz, chcąc zakonników swoich mieć
doskonałymi, polecał im szczególnie cnotę
posłuszeństwa i jej najbardziej w nich pilnował, za
nic ceniąc wszelkie ich czyny same w sobie chwalebne,
ale z innych pobudek niż z woli przełożonego dokonane.
Posłuszeństwo osób zakonnych na tym polega, że
zakonnik powinien być posłuszny, poddając nie tylko
swą wolę, ale i rozum pod rozkazy przełożonego, nie
rozsądzając, nie rozbierając, czy to, co mu
rozkazują, jest dobre lub złe, aby tylko nie było
przeciwne prawu Bożemu; powinien być cichym, cierpliwym
i nie obraźliwym. Naucz się wysokiej mądrości
ewangelicznej, która według apostoła na tym się
zasadza, aby być poczytanym u świata za głupiego.
Będziesz mądrym według Boga, jeżeli nie będziesz
roztrząsał ani się zastanawiał nad tym, co ci
rozkazują, ale będziesz słuchał z dziecinną
prostotą i rządził się światłem wiary, uważając
za rzecz świętą, pożyteczną, mądrą tylko to, co
prawo Boskie i wola przełożonego rozkazuje. Posłuszny
nie roztrząsa rozkazów przełożonych, bo cała jego
rozkosz czynić to, co mu każą. Bądź przekonany, że
wszystko, co przełożony rozkazuje, jest pożyteczne i
potrzebne. Bądź przekonany, że obowiązkiem twoim jest
być posłusznym i spełniać wolę przełożonego,
według słów Mojżesza: "Słuchaj, Izraelu! a nie
mów i słowa". Jest to znak duszy niedoskonałej i
serca bez cnót, roztrząsać wolę przełożonego i
zastanawiać się nad tym, co rozkazuje, i chcieć
wiedzieć, dlaczego tak rozkazuje, nie ufać rozkazowi,
wymagać wyjaśnienia powodu rozkazu i wypełniać z
ochotą tylko te rozkazy, które nam się podobają i są
po naszej myśli i woli. Powinnością wynikającą ze
sprawiedliwości, jest, aby człowiek swój rozum poddał
woli Bożej i temu, kto Go zastępuje. Aby swój rozum
poddać, trzeba czynić, co nie przypada do smaku. Jezus
Chrystus mówi, że czyni, co Mu Ojciec każe; a ty
sądzisz według własnego rozumu i czynisz, co ci do
smaku przypada. Nie jestże to świętokradztwem ujmować
cząstkę z całopalenia? Zakonnik jest człowiekiem,
który się całkowicie Bogu poświęca, a ty sobie
zatrzymujesz najlepszą cząstkę tej ofiary, to jest
rozum. Bój się odrzucenia Saulowego, który zbyt
polegał na swoim zdaniu. Bój się kary Ananiasza i
Safiry, którzy zatrzymali sobie cząstkę z ofiary.
Modlitwa
Przez zasługi i pośrednictwo świętego Pachomiusza,
zakonodawcy i wielkiego sługi Twojego, prosimy Cię,
Panie, daj nam we wszystkim wolę Twoją poznać i zawsze
wiernie ją spełniać. Przez Pana naszego Jezusa
Chrystusa, który z Bogiem Ojcem i z Duchem świętym
żyje i króluje w Niebie i na ziemi po wszystkie wieki
wieków. Amen.
św. Pachomiusz, pustelnik
urodzony dla świata 291 roku,
urodzony dla nieba 9.05.348 roku,
wspomnienie 9 maja
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
<< wywołanie
menu święci i błogosławieni
|