22 maja .
Św. Rita z Cascii
.
MODLITWA DO ŚW. RITY

Święta Rito, Patronko spraw trudnych, Orędowniczko
w sytuacjach beznadziejnych, cudna gwiazdo świętego
Kościoła naszego, zwierciadło cierpliwości,
pogromicielko szatanów, lekarko chorych, pociecho
strapionych, wzorze prawdziwej świętości, ukochana
Oblubienico Chrystusa Pana naznaczona cierniem z korony
Ukrzyżowanego.
Z głębi serca czczę Ciebie i zarazem błagam módl
się za mną, o uległość woli Bożej we wszystkich
przeciwnościach mojego życia. Przybądź mi z pomocą,
o święta Rito i spraw, abym doznała skutków Twej
opieki, by modlitwy moje u tronu Bożego stały się
skuteczne. Wyproś mi wzmocnienie wiary, nadziei i
miłości, szczerego i dziecięcego nabożeństwa do
Matki Bożej oraz łaskę... (wymienić
ją).
I to spraw, abym zwyciężywszy wszelkie przeszkody i
pokusy, mogła dojść kiedyś do nieba i tam Ci
dziękować i wiecznie cieszyć się towarzystwem Ojca,
Syna i Ducha Świętego. Amen.
góra
* * *
.
Święty tygodnia
Św. Rito z
Cascii!
Czy Ty jesteś kobietą kompletną?
Ks. Antoni Tatara
Z perspektywy kilkuset lat mogę spokojnie
odpowiedzieć twierdząco na to pytanie. Doświadczyłam
bowiem w swoim życiu prawie wszystkiego. Bardzo dobrze
znam jego swoisty smak. Można powiedzieć, że nigdy
mnie ono nie rozpieszczało. Żyjąc w Italii na
przełomie XIV i XV wieku, byłam właściwie przez nie
ciężko doświadczana. Wystarczy wspomnieć nieudane
małżeństwo (mąż był despotą i bardzo źle mnie
traktował), przedwczesną śmierć małżonka, a potem
moich dwóch ukochanych synów, by choć trochę
wyobrazić sobie to, co musiałam przeżywać... Po
wstąpieniu do Zakonu Augustianek moje życie też nie
było łatwe, gdyż jako osoba, która nie umiała pisać
ani czytać, nie byłam za dobrze traktowana. Ciężko
pracowałam i w pokorze znosiłam obowiązki, jakie na
mnie nakładano.
Być może właśnie ta moja całościowa znajomość
życia przyczyniła się do tego, że stałam się
patronką od spraw trudnych i beznadziejnych. Z
pewnością miał na to też wpływ mój życiowy
optymizm, który wyniosłam z domu rodzinnego. Pochodzę
bowiem z bardzo ubogiej i jednocześnie szczęśliwej
rodziny. Byłam jedynaczką. Moi rodzice długo nie mogli
mieć dzieci i z wielką radością przyjęli moje
narodziny. Stałam się dla nich drogocenną perłą.
Może właśnie dlatego dali mi tak pieszczotliwie
brzmiące imię. Rita jest bowiem zdrobnieniem od imienia
Margherita (Małgorzata), które zarówno z greki, jak i
z łaciny oznacza "perłę". Można więc
powiedzieć, że byłam dla nich taką bezcenną
perełką. Jestem nią nadal dla ludzi, którzy
przyzywają mojego orędownictwa.
Moje doczesne szczątki spoczywają w Cascii w Umbrii.
To miejsce szczególne (nieopodal jest Rocca Porena,
gdzie się urodziłam). Jest położone prawie w samym
centrum Włoch, w przepięknej i cieszącej oczy
górskiej okolicy. W tym chwytającym za serce pejzażu
znajduje się teraz ogromne sanktuarium. Co roku
pielgrzymują do niego setki tysięcy ludzi. Na miarę
moich możliwości staram się im pomagać, wypraszając
u Boga potrzebne im dary. Co prawda dopiero oficjalnie
zatwierdzono mój kult w XVII stuleciu, a w 1900r.
zostałam ogłoszona świętą, to jednak wielką czcią
darzono mnie już zaraz po mojej śmierci.
W ikonografii przedstawia się mnie zwykle w stroju
zakonnym (czarny habit, biały welon i cierń na czole -
symbol stygmatów) z różami lub krucyfiksem w
dłoniach.
Cóż... Doświadczyłam w życiu wiele. Dlatego
jestem zawsze tak blisko drugiego człowieka. Rozumiem go
doskonale, współczuję i niosę mu pomoc. Życzę
wszystkim, by na mój wzór odważnie szli przez życie,
powierzając je bez reszty wiecznie żyjącemu Panu.
Z wyrazami szacunku - św. Rita z Cascii
Tygodnik "niedziela"
Nr 21 - 21 maja 2006r.
góra
* * *
.
Historia
pachnąca miłością.
Ale dopiero na końcu
Tekst Marcin Jakimowicz
Przeorysza miała problem. Papież ogłosił rok 1450
rokiem jubileuszowym i augustianki z Cascia wybierały
się do Rzymu. - Jadę z wami - zawołała jedna z nich.
Hmm, przeorysza chętnie wysłałaby i Ritę, gdyby nie
jedna delikatna rzecz: stygmat. Pojawił się przed
siedmiu laty, w czasie wielkopiątkowych rekolekcji. Rita
błagała Pana, by mogła odczuć ból choć jednego z
cierni Jego korony, gdy nagle jeden z gipsowych kolców
krucyfiksu odłamał się i uderzył ją w sam środek
czoła. Ból był potworny. Mniszka straciła
przytomność. Nazajutrz rana zaczęła ropieć i
wydzielać odrażającą woń. W filmie "Jasminum"
mnisi pachną czeremchą, wiśnią i śliwą. A w Cascia?
Siostry zatykały nosy. Samotna stygmatyczka zamieszkała
na końcu korytarza.
I co począć z wyjazdem do Rzymu? - przeorysza
podrapała się po głowie. - Rita była uparta: pojadę,
Bóg zainterweniuje. Przełożona bała się jej
sprzeciwić. Zbyt dużo już widziała. Pamiętała
świetnie, jak Rita zapukała tu po raz pierwszy.
Odeszła z kwitkiem. Nie chciano jej w klasztorze.
Odsyłano jeszcze wiele razy, aż nagle zaskoczone
siostry znalazły ją... w środku klasztornej kaplicy. -
Przyprowadzili mnie tu święci Jan Chrzciciel, Augustyn
i Mikołaj - powiedziała. Zdumione mniszki nie
wiedziały, co odpowiedzieć.
Albo ta historia z kawałkiem suchego jak wiór
drewna. Przeorysza, chcąc upokorzyć nową mniszkę,
kazała jej podlewać go rano i wieczorem. Rita była
posłuszna. Siostry do dziś pamiętają zdumienie i
wstyd, jaki przeżyły, widząc, że kawałek drewna
wypuścił pączki, zakwitł i wydał wspaniałe
winogrona. A teraz ten Rzym... Mniszki już zbierały
się do drogi, gdy nagle zdarzył się cud (który? -
przestały już liczyć). Stygmat zniknął. Pozostał
tylko ból, ale ten nie sprawiał przecież siostrom
kłopotu. Przeorysza umieściła Ritę na czele
delegacji. A ta, gdy zakonnice martwiły się, czy
starczy im pieniędzy na drogę, dziwiąc się ich
brakowi wiary, wyrzuciła wszystkie pieniądze do potoku.
Wprawdzie po drodze niczego im nie zabrakło, ale
powiedzcie szczerze: jak tu wytrzymać z taką siostrą?
Po powrocie rana odnowiła się. Siostra pielęgniarka
bała się wejść do jej celi. Odpychała ją straszna
woń. Gdy stygmatyczkę odwiedziła kiedyś kuzynka, Rita
poprosiła: Przynieś mi z ogrodu różę. - Teraz? W
środku grudnia? Kuzynko, ty majaczysz - przeraziła się
kobieta. Po chwili jednak wyszła do zasypanego śniegiem
ogrodu. Wróciła, ściskając w ręku pachnący kwiat.
Gdy 22 maja 1457 roku Rita zmarła (o dacie śmierci
powiedział jej Jezus), jej cela, omijana dotąd na
odległość, napełniła się cudownym zapachem. To, co
było dla wielu przekleństwem, stało się prawdziwą
perłą! Do dziś ciało świętej zachowało się w
doskonałym stanie.
Kilka razy w życiu spotkałem ludzi, którzy
kompletnie zaufali Opatrzności. Pamiętam opowieści
członków Wspólnoty Błogosławieństw: siadali przy
pustym stole (w domu nie było akurat ani grosza) i
zaczynali szaloną modlitwę... błogosławieństwa przed
posiłkiem. I niespodziewanie rozlegał się dzwonek u
drzwi, a nieznajoma kobieta wręczała im ciepłą
pizzę. Pan prosił, bym ją tu dostarczyła - mówiła.
Zawsze podczas takich opowieści czułem się jak
niewierzący. Jak wyglądałbym przy świętej
stygmatyczce? Beznadziejnie. Rito, módl się za mną.
Tygodnik "Gość
Niedzielny" Nr 21 - 21 maja 2006r.
góra
<< wywołanie
menu święci i błogosławieni
.
|