16 sierpnia
Żywot świętego Rocha,
patrona przeciw zarazie
(żył około roku Pańskiego 1327)
Rozmowa
świętych
Święty Roch urodził się w Montpellier, a mieście
południowej Francji, w roku 1295, jako jedyne dziecię
bardzo majętnych rodziców. Wybłagali go oni u Boga
długotrwałą i szczerą modlitwą. Przyniósł Roch z
sobą na świat znamię w kształcie czerwonego krzyża
na lewej piersi, które z postępem lat stawało się
coraz wyraźniejszym i widoczniejszym. Pobożni rodzice
widzieli w tym przepowiednię, że Bóg powołuje ich
syna do szczególnej doskonałości w naśladowaniu
Ukrzyżowanego i dali mu jak najstaranniejsze wychowanie.
Bóg uwieńczył ich zachody i starania skutkiem jak
najipomyślniejszym. Gdy Roch doszedł lat dwunastu,
ojciec jego, ciężko zapadłszy na zdrowiu, tak się do
niego odezwał: "Miłe dziecię, czuję, że się
zbliża ostatnia moja godzina, oddaję ci przeto mój
testament, którego brzmienie jest następujące: Miej
zawsze Boga przed oczyma; co czynisz, czyń z Bogiem i
dla Boga. Odziedziczysz po mnie obszerne dobra i znaczny
majątek, ale nie daj się olśnić jego blaskiem, nie
przywiązuj się do niego całym sercem, ale raczej miej
miłosierdzie nad ubogimi i potrzebującymi wsparcia, a
wtedy Bóg będzie ci błogosławił".
Słowa konającego ojca wyryły się na zawsze w sercu
i pamięci poczciwego chłopca. W kilka lat później
odumarła go też i matka, zaczem Roch, wówczas zaledwie
20 lat liczący, wszedł w posiadanie całego majątku.
Do ostatniej woli ojca zastosował się młodzieniec
jak najsumienniej i najskrupulatniej, a hojnie
obdarzając nieszczęśliwych i ubogich, wszystko czynił
potajemnie i w ukryciu, aby jałmużna nie traciła w
oczach Boga na wartości. Wydawszy wszystkie fundusze do
ostatniego grosza, podjął pielgrzymkę do Rzymu.
Przybywszy do Florencji, gdzie panował wielki popłoch i
obawa z powodu wybuchu zarazy, zgłosił się do jednego
ze szpitali do posługi chorych. Zarządca szpitala
pochwalił jego poświęcenie, ale nie taił przed nim,
że pielęgnowanie zadżumionych będzie dla tak
delikatnego młodzieńca jak on, połączone z wielkim
trudem i wielu niebezpieczeństwami, a wreszcie rzekł:
"Nie śmiem wprowadzać cię do tego przybytku
śmierci, smutku i boleści i brać na siebie tak
ciężkiej odpowiedzialności". Roch uspokoił jego
obawy i ponowił prośbę następującymi słowy:
"Czyż Pismo święte nie mówi, że za pomocą
Bożą wszystko jest możliwe, i że tej pomocy nigdy nam
nie zabraknie, jeśli nam jedynie o to chodzi, aby się
Bogu przypodobać? Nie obawiam się ani trudów, ani
niebezpieczeństw, pragnę wieńca żywota, a wieniec ten
dostanie się tylko temu, kto szczerze walczy i nie
przywiązuje zbyt wielkiej wartości do życia
doczesnego. Zresztą nagroda będzie tym większa, im
trudniejsza była praca". To oświadczenie
przekonało zarządcę szpitala, tak że przyjął jego
usługi.
Roch pielęgnował chorych z jak największym
poświęceniem, modlił się z nimi, znaczył ich czoła
znakiem krzyża świętego, a wszyscy, których
przeżegnał, wracali do zdrowia. Wyleczeni wysławiali
głośno swego zbawcę, chociaż ten kazał im
dziękować Bogu, a jego pomijać milczeniem. Gdy mu się
wreszcie sprzykrzyły te pochwały i hołdy, udał się
do miasta Cezeny, posługiwał i tam chorym, a stamtąd
ruszył do Rzymu, gdzie przez dwa lata pielęgnował
dotkniętych zarazą, a czas wolny spędzał na modłach,
aby Bóg raczył się zlitować nad ciężko nawiedzonym
miastem.

Święty
Roch
Gdy morowe powietrze ustało w Rzymie, puścił się
Roch do Piacenzy i z nadludzką gorliwością dopóty
obsługiwał chorych, dopóki sam nie zapadł na zdrowiu.
Nie chcąc być nikomu ciężarem, powlókł się do
pobliskiego zagajnika i oddał się pod Boską opiekę.
Dręczony strasznym pragnieniem napił się świeżej
wody, i oto okropne wrzody natychmiast pękły, gorączka
spadła, a w końcu i zdrowie zaczęło wracać, teraz
jednak zabrakło mu pożywienia. Żył wówczas w
pobliżu pewien bogaty szlachcic imieniem Gotard, który
z obawy przed zarazą schronił się do swego wiejskiego
pałacu, położonego tuż przy samym zagajniku. Ten
spostrzegł kilkakroć, że wyżeł jego porywa ze stołu
spory kawał chleba i ucieka z nim w pole. Ponieważ
służba ręczyła, że pies co dzień regularnie dostaje
swoją strawę i nie może być głodny, Gotard, zdjęty
ciekawością, poszedł za nim pewnego dnia i ze
zdumieniem przekonał się, że poczciwe zwierzę
przynosi chleb choremu Rochowi. Wzruszony i zawstydzony
miłosierdziem zwierzęcia, ulitował się nad
opuszczonym nędzarzem, wziął go do siebie i opiekował
się nim aż do zupełnego wyzdrowienia, a zbudowany jego
pobożnością i świątobliwością rozpoczął żywot
pokutniczy i chrześcijański.
Potem wrócił Roch w strony rodzinne, a ponieważ
był przyodziany w łachmany, wuj jego, piastujący
urząd sędziego, kazał go pojmać jako włóczęgę i
osadzić w więzieniu. Pięć lat przesiedział Roch w
ciemnym lochu, nie żaląc się na niedolę i znosząc
cierpliwie niesłuszną karę, aż wreszcie śmiertelnie
zapadł na zdrowiu. Kapłan, którego doń przywołano,
aby mu udzielić ostatniej Komunii świętej, ujrzawszy
na jego obliczu niezwykły blask, który opromieniał
całą celę więzienną, zaraz doniósł władzy o tym
cudzie i zażądał wypuszczenia więźnia na wolność.
Niebawem mnóstwo ludu zbiegło się do więzienia i
ujrzało blask niebieski, o którym mówił kapłan, ale
Roch już się był rozstał z tym światem i przeniósł
do wieczności, licząc trzydziesty drugi rok życia.
Wkrótce po śmierci Rocha zaczęto go czcić jako
Świętego i wzywać jego pośrednictwa w zaraźliwych
chorobach. Podczas soboru w Konstancji, gdy wybuchła
zaraza, ojcowie soboru kazali obnosić obraz świętego
Rocha w uroczystej procesji i zaraza natychmiast ustała.
Dodać należy, że i u nas w Polsce święty Roch jako
patron przeciw zarazie odbierał cześć bardzo wielką.
Nauka moralna
Święty Roch jak najsłuszniej może nam służyć za
wzór umartwienia, i to nawet pod trojakim względem,
naśladował bowiem Chrystusa Pana co do ubóstwa,
rozdzielając swe mienie między ubogich, postępował w
czynnym posłuszeństwie, pełniąc posługi około
rażonych powietrzem, a wreszcie był biernie
posłusznym, przyjąwszy kielich gorzkich cierpień z
rąk swego wuja. Abyśmy wszakże dokładniej mogli
poznać wartość umartwienia, zważmy, że:
1) Umartwienie napawa duszę radością o tyle, że
oswobadza ją od zamiłowania świata, jako też od
zmysłowych rozkoszy, a nadto przywraca jej rzeczywistą
wolność i usuwa zawady tamujące drogę do Nieba. O ile
serce staje się wolnym od umiłowania marności
ziemskich, o tyle wstępuje w nie łaska Boża.
Największą radością dla duszy zacnej i szlachetnej
jest bez wątpienia wspierać ubogich jałmużną,
zwłaszcza gdy sami przy tym odmawiamy sobie jakichś
przyjemności; czujemy się nadto szczęśliwymi, gdy
zdołamy smutek biedaków zamienić w radość, a ich
serca napełnić ufnością ku i Bogu i wdzięcznością
za Jego świętą Opatrzność. Bez wątpienia jest też
wielkim zadośćuczynieniem, pielęgnować z miłości ku
Chrystusowi Panu chorych, dotkniętych niebezpieczną i
wstrętną chorobą. Doświadczenie uczy, że osoby
pełniące te cnoty miłosierdzia i poświęcenia, zawsze
są wesołe, dobrej myśli, spokojne i zadowolone.
2)Umartwienie zwiększa i doskonali w nas miłość
Boga i bliźniego, wywiera bowiem zbawienny wpływ na
serce, oczyszcza je z brudu ziemskiego i użyźnia rolę,
na której kwiat miłości pięknie rośnie i zakwita. W
przyrodzonym porządku rzeczy okazuje się to jak
najdokładniej w przywiązaniu matki do dziecka,
wzrastającym w miarę słabości, bólów lub chorób
dziecięcia; w nadprzyrodzonym porządku natomiast
okazuje się w miłości prawdziwego chrześcijanina do
ukrzyżowanego Chrystusa. Miłość ta staje się tym
ofiarniejszą i skorszą do czynów, im więcej
rozpamiętywanie cierpień Zbawiciela budzi naszą
litość i współczucie. Jeszcze skuteczniejsze od
rozpamiętywania jest rzeczywiste znoszenie cierpień i
bólów z wdzięczności za dobrowolne męki i cierpienia
Jezusa. Im więcej tedy Roch święty uczuwał ciężar
dobrowolnego ubóstwa, tym większą okazywał
ofiarność, poświęcenie i wytrwałość w miłości
dotkniętych zarazą i w osamotnieniu więziennym. Kogo
przeto oziębłość i obojętność w wierze przejmuje
obawą, ten niech się doświadcza dobrowolnym
umartwieniem, a żar miłości tlący pod popiołem
oziębłości wybije się na wierzch i ogrzeje go
dobroczynnym ciepłem.
Modlitwa
Boże i Panie mój, spraw miłościwie, prosimy
pokornie, abyśmy pamiątkę świętego Rocha pobożnie
obchodząc, za jego modlitwami i zasługami od zabójczej
zarazy i ciała i duszy uwolnieni zostali. Przez Pana
naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
<< wywołanie
menu święci i błogosławieni
|