7 listopada
Żywot świętego Engelberta,
arcybiskupa
(Żył około roku Pańskiego 1225)
Engelbert urodził się w roku 1185 i był potomkiem
starożytnego rodu hrabiów Bergu i Geldrii. Dorósłszy,
poświęcił się stanowi duchownemu. Opatrzność Boża
uchroniła go od dumy i zarozumiałości, jakimi mogło
go napełnić bogactwo, ukazując mu wzniosłe cele. Gdy
ukończył nauki, mianowano go nasamprzód proboszczem
katedralnym w Kolonii, a potem biskupem monasterskim, on
jednak nie przyjął tej godności, gdyż szanował prawa
Kościoła i nie ufał swej młodości, bo liczył
zaledwie dwadzieścia jeden lat.
W sporze o tron cesarski między Filipem księciem
szwabskim a Ottonem saskim, stanął po stronie papieża,
dzięki czemu w roku 1215 wyniesiony został na
arcybiskupstwo kolońskie. Młody arcybiskup nie
zawiódł nadziei i okazał się mężem, jakiego
wymagały okoliczności. Silną dłonią hamował i
karcił gwałty i nadużycia rycerstwa, zmuszał ich do
zwracania nieprawnych łupów i wynagradzania
wyrządzonych krzywd i szkód, goił według możności
zadane przez wojnę rany, uszlachetniał lud ojcowską
troskliwością i był najpotężniejszym i
najznakomitszym biskupem w Niemczech.
To było powodem, że wybierający się na wyprawę
włoską cesarz Fryderyk II mianował go w roku 1220
swoim namiestnikiem i opiekunem swego syna Henryka VIII,
wybranego królem niemieckim. Engelbert sprawował ten
ważny i trudny urząd tak mądrze i energicznie, że
zyskał szacunek nawet u swych przeciwników, a lud
epokę jego rządów nazwał "złotymi czasami".
Objeżdżał cały kraj aż do wybrzeży Morza
Północnego, aby załatwiać spory, przywrócić
bezpieczeństwo życia i własności, i zaprowadzić
wszędzie prawny ład i porządek. Dla osiągnięcia tego
celu musiał być nie tylko prawodawcą, ale także
przywdziewać hełm i pancerz, aby zdobywać grody
rozbójniczego rycerstwa. Z czasem stał się postrachem
wszystkich złych. Pewien kupiec prosił raz w jego
obecności jakiegoś księcia o wolny przejazd przez jego
księstwo. Książę nie śmiał mu go obiecać z obawy
przed rozbójniczą szlachtą, która w tej okolicy
dopuszczała się różnych gwałtów. Widząc wahanie
księcia, Engelbert rzekł do kupca; "Weź moją
rękawicę, a gdyby cię kto w drodze napadł, pokaż mu
ją i odwołaj się na mnie. Gdybyś mimo to miał
ponieść jaką stratę, ja za nią odpowiadam". Kupiec
puścił się w drogę bez obawy i nikt go nie zaczepił.
Rękawica "pana kolońskiego" była potężniejsza od
zbrojnej eskorty.

Święty
Engelbert
Engelbert był jednak nie tylko mężem stanu, ale i
przykładnym biskupem. Dla biednych i sierot miał zawsze
dłoń otwartą i serce czułe na obcą niedolę;
kapłanów zachęcał słowem i własnym przykładem do
szerzenia moralności i pobożności, a do Kolonii
sprowadził dominikanów i franciszkanów. Gorliwość w
sprawowaniu obowiązków arcybiskupich przyprawiła go w
końcu o śmierć przedwczesną.
Hrabia Fryderyk izemburski, krewny jego, był
opiekunem zakonnic w Essen, zamiast jednak bronić
klasztoru, chciwością spowodował jego upadek.
Engelbert zganił to postępowanie, zaskarżył
łupieżcę przed cesarzem i papieżem, odstąpił mu
nawet część swych dochodów, byle by siostry zostawił
w pokoju, a gdy to wszystko nic nie pomogło, pozbawił
go urzędu. Wściekłość Izenburga doszła do tego
stopnia, że chciał Engelberta zamordować. Na wezwanie
arcybiskupa stawił się wprawdzie w mieście westfalskim
Soest, aby się z nim ugodzić, ale nie chciał zawrzeć
wyraźnej umowy. Przestrzegano Engelberta, aby się miał
na baczności, wszakże świątobliwy kapłan nie chciał
wierzyć, iżby bliski krewny miał knuć tak niegodziwe
zamiary. Wyspowiadał się tylko z całego życia i
rzekł: "Niech się stanie wola Boża". Przy
rozstaniu udawał hrabia Izenburg żal i rozczulenie, a
nawet odprowadził go kawał drogi. Tym czasem w zasadzce
czyhali już skrytobójcy, którzy zamordowali świętego
arcypasterza pod Gawelsbergiem dnia 7 listopada 1225
roku. Ostatnie jego słowa były: "Boże, przebacz
im!" Później wystawiono na tym miejscu klasztor.
Ciało jego spoczywa w katedrze kolońskiej, a grób
zasłynął licznymi cudami. Gród Izenburg zrównano z
ziemia, a sam hrabia poszedł na tułaczkę; w końcu
został poznany i skazany na śmierć w roku 1226.
Nauka moralna
Święty Engelbert umarł piękną śmiercią
sprawiedliwego. Ostatnie słowa, które wyrzekł przy
konaniu, były: "Boże, przebacz im!", bo względem
wszystkich, Boga, papieża, cesarza, bliźnich, zarówno
złych jak i dobrych, względem poddanych, bogatych czy
ubogich, prostaczków czy wykształconych, względem
wszystkich przestrzegał sprawiedliwości. Czy może być
większa pochwała nad tę, na jaką zasługuje mąż
sprawiedliwy zajmujący wysokie stanowisko i wskutek tego
skrępowany wielu obowiązkami?
1) Sprawiedliwość
jest jedną z czterech cnót głównych.
Oddaje ona każdemu to, co mu się słusznie należy, a
oprócz tego polega na tym, ażeby wynagrodzić wszelkie
krzywdy z umysłu bliźnim wyrządzone na własności
doczesnej, zdrowiu ciała, zbawieniu duszy, honorze i
dobrej sławie. Przełożony winien żądać od
podwładnych tylko tego, co według praw Boskich jest
słuszne, karać bez względu na osobę, dbać o dobro
powszechne i każdego z osobna. Podwładni są
sprawiedliwymi, jeśli nie tylko pozornie oddają
przełożonym cześć i szacunek, ale czują je także w
sercu; jeżeli są posłuszni prawom i rozporządzeniom
prawowitej władzy, jeżeli się starają o pokój i
zgodę, która jest podstawą dobra publicznego.
2) Sprawiedliwość
jest rzeczywistą zasługą.
Uszlachetnia ona każdego i zbliża do Boga, który
rządzi światem według zasad słuszności. Pismo św. w
wielu miejscach mówi o sprawiedliwości Bożej, a
święty Jan w księdze objawienia przepowiada, że
kiedyś wszystkie ludy i narody odezwą się okrzykiem
radości: "Cześć i sława
Bogu, sprawiedliwym bowiem jesteś, Panie, i prawdziwe i
sprawiedliwe są wyroki Twoje! Bóg ma też
szczególne upodobanie w tej cnocie i już tutaj na ziemi
hojnie ją wynagradza. Psalmista Pański mówi: "Byłem młodym i zestarzałem
się, alem nigdy nie widział sprawiedliwego opuszczonym,
ani jego potomków łaknących chleba. Oko Pańskie
patrzy na sprawiedliwego, a ucho wysłucha prośby
jego". Daniela nie pożarły dzikie bestie
w lwiej jamie; gdy go król odwiedził i dziwił się,
że go srogie zwierzęta nie tknęły, prorok
odpowiedział: "Bóg mój zesłał anioła swego i
zamknął lwie paszczęki, aby mnie nie uszkodziły;
znalazł mnie bowiem sprawiedliwym, a i tobie, królu,
krzywdy nie uczyniłem". Ślubujmy przeto Bogu wespół
z Dawidem: "Sprawiedliwym pragnę stanąć przed
obliczem Twoim, Panie!"
Modlitwa
Panie, który sprawiedliwym jesteś w każdym czynie
swoim, racz za przyczyną sługi swego Engelberta dać
nam tę łaskę, abyśmy wobec sądu Twego okazali się
sprawiedliwymi i godnymi się stali Twego miłosierdzia i
błogosławieństwa. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który z Bogiem Ojcem i Duchem świętym żyje i
króluje, po wszystkie wieki wieków. Amen.
św. Engelbert, arcybiskup
urodzony dla świata 1185 roku
urodzony dla nieba 5.11.1225 roku
wspomnienie 7 listopada
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
<< wywołanie
menu święci i błogosławieni
|